Sushi, ale trochę inaczej ;p

Taka mała niespodzianka :D , obydwoje uwielbiamy sushi, a w domu mamy już chyba ze trzy komplety pałeczek.
Pierwszy raz byłam jakiś niecały rok temu, zabrał mnie na urodziny, coś nowego, niby tylko jedzenie, ale sztuka, a nie jedzenie, byłam zachwycona, ile było przy tym zabawy, cudowny klimat Japońskiej restauracji, cóż byłam oczarowana...;)
Drugi raz bez okazji, podczas wolnego, mile spędzonego dnia, po spacerze, gdzie indziej, równie smacznie, zakochałam się w tych smakach... i co? tyle! dwa razy, na pewno będzie więcej, byle nie za często bo się znudzi, choć myślę, że mi by się nie znudziło.

A dla zabawy, a dla żartu, pobawiłam się w inne sushi, wiedziałam, że mu się spodoba, a zabawa pałeczkami była równie fajna.




Pracy było sporo, przyznam, choć na pewno mniej niż przy prawdziwym, wiem mimo, że nie robiłam ;). Nie wiem czy widzicie to na tych zdjęciach, ale MOJE sushi to:
Razowe cieniutkie naleśniki z różnymi nadzieniami, z omletem jajecznym i wędzonym pstrągiem oraz różne kombinacje z warzywami m.in. z cebulką, pomidorem, sałatą, marchewką. Potem na desce jeszcze wyłożyłam wędzonego sałatkowego pstrąga (którego niestety nie ma na zdjęciu), było pysznie i zabawnie.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty