pan Chleb
Już tylko okazyjnie jadam kupny chleb lub w wyjątkowych sytuacjach, najczęściej sama piekę różne cudeńka dla siebie, najczęściej to muffinki i babeczki zastępują mi pieczywo. Ostatnimi czasy odkąd pomagam mojemu Ukochanemu troszkę schudnąć, obiecałam regularne pieczenie chleba, by mógł cieszyć się swoimi kanapkami bez sklepowych ulepszaczy. Zapasy przeróżnych mąk są, z resztą zawsze były, bo często piekę, akacja ruszyła!
Na razie upiekłam dwa chlebki, jeden mniejszy drożdżowy pszenno-żytni na próbę, drugi ogromny razowy z przeróżnych mąk: pszennej, pszennej pełnoziarnistej, orkiszowej, żytniej i gryczanej. Wyszedł cudowny o zapachu mięty i szałwi, miękki w środku z chrupiącą skórką i ciężki, gęsty!
Na fotkach właśnie ten chleb, przepis innym razem :P
Upiekłam też nie małą górkę bułeczek drożdżowych nadzianych żółtym serem, pieczarkami i cebulką z dodatkiem siemienia lnianego. Były przepyszne i prześliczne, ale ...nie zdążyłam zrobić zdjęcia, bo niesamowicie szybko zniknęły, ale ponowię ten wypiek i będzie przepis.
Miłego wieczoru :*
przystojny bardzo ten Pan Chleb! ;-)
OdpowiedzUsuńWygląda cudownie. Jak ja dawno nie piekłam chleba...
OdpowiedzUsuńDomowy chleb to jest to... ja sama już od ponad roku jem tylko i wyłącznie taki :)
OdpowiedzUsuńten ogromny boski jest, wow!
OdpowiedzUsuńz pewnością przepyszny :)
Hej Sherlocku, jaka szkoda, że nie mieszkasz obok :D
OdpowiedzUsuńNo no pan Chleb ma niezłe gabaryty :)
OdpowiedzUsuńPyszny domowy chlebek:)
OdpowiedzUsuńale super wyrośnięty! taki uwielbiam najbardziej :)
OdpowiedzUsuńBardzo smakowicie!!!
OdpowiedzUsuńPiękny i dostojny!!:)
OdpowiedzUsuń